poniedziałek, 3 maja 2010

The Ex + Brass Unbound - koncert pierwszy - Lublin


Pomysł, by zaprosić The Ex do Polski powstał w mej głowie w marcu 2007 roku, gdy po koncercie Lean Left w Weikersheim wraz z Jackiem wracaliśmy do Polski. Po raz pierwszy wtedy - dzięki Kenowi, Paalowi i gościnnym właścicielom klubu (wraz z muzykami spaliśmy u nich w domu) - spotkałem Terrie'ego i Andy'ego. W podróży bez przerwy słuchaliśmy trzech płyt - jedną z nich była "Moa Anbessa" sygnowana Getatchew Mekuria / The Ex + guests (dla porządku - druga to "A Solo" Paolo Pandolfo, trzecia - The Ex + Tom Cora "Scrabbling at the Lock"). Wtedy marzyłem, by udało się ich pokazać właśnie w tym składzie - z etiopskim saksofonistą. Przez prawie dwa lata idea ta drążyła mi mózg i gdzieś się pojawiała - a to przy okazji festiwalu w Wels w listopadzie 2008 roku (ostatecznie nań nie dotarłem), gdzie zespół zagrał właśnie w tym składzie; czy ubiegłorocznej edycji festiwalu w Lublinie gdy Paweł, jeden z członków rady festiwalu, rzucił pomysł by Ex-ów zaprosić. Pomysł powracał, aż w końcu pod koniec września 2010 roku, gdy mieliśmy już od pół roku zabukowane na listopad trzy koncerty duetu Nilssen-Love / Vandermark, Paal napisał o możliwości zrobienia w Polsce także koncertów Lean Left tydzień później. Bardzo mnie to ucieszyło, bowiem koncert w Niemczech zrobił na mnie wielkie wrażenie. Strasznie borykałem się z miejscem, aż udało się namówić na to warszawskie Powiększenie i 27 listopada zagrali w Warszawie. Po tym koncercie realizacja marzenia stała właściwie otworem - pozostało tylko znaleźć miejsca i uzgodnić dogodne terminy.

Pierwotnie z Andym planowaliśmy trasę kwartetu na początku marca - trzy lub cztery koncerty - ale termin był niezbyt odległy, a ja miałem jeszcze sporo innych koncertowych zobowiązań. Potem, gdy już to upadło, pojawiła się szansa na koncerty w Lublinie i Poznaniu w nieco większym składzie.

The Ex + Brass Unbound zagrali razem w oktecie pierwszy raz pod koniec stycznia tego roku. Cała czwórka wirtuozów z Brass Unbound współpracowała już wcześniej z holenderskim zespołem lub też poszczególnymi członkami kwartetu. Powołując ten projekt myśleli o jednej trasie na Wyspach (Anglia, Szkocja, Irlandia - styczeń / luty 2010), ale później postanowili go kontynuować (następny koncert na festiwalu w Nickelsdorfie). Do Polski przybyli w nieco okrojonym składzie (bez włoskiego trębacza Roya Paci), co wymagało od nich małego przearanżowania muzyki. Pewnie to, że przed koncertem w Lublinie, po dwóch miesiącach przerwy mieli tylko jedną, krótką próbę, oraz zmęczenie po podróży sprawiło, iż z pierwszego koncertu nie byli bardzo zadowoleni (Mats Gustafsson jednak zapewniał - Zobaczysz, w Poznaniu nasz muzyka eksploduje). Odmienne były jednak uczucia publiczności, która zachwycona była koncertem. I moje były podobne - nie potrafiłem sobie wyobrazić, że ktokolwiek może pozostać obojętny na energetyczną, pełną inwencji (w sferze rytmicznej), kreatywności, otwartości, ale i pięknej melodyki muzykę The Ex. Pozostaję tu w opozycji do mojego przyjaciela Macieja Nowaka, który pisząc w lubelskim dodatku Gazety Wyborczej o festiwalu tak opisał ostatni koncert: "...Wykonany materiał pochodził z repertuaru Holendrów i nosił charakterystyczne dla ich muzyki cechy: na tle "etnicznych" bębnów falowały nieharmonicznie grające gitary. Daleko tej muzyce od prostoty pierwszej fali punk rocka, ale równie odległa jest ona od wyrafinowania współczesnego jazzu. Odniosłem wrażenie, iż trzy jazzowe rury nie stanowiły integralnego elementu tego projektu. Choć zdarzały się momenty przekonujące do takiego połączenia. Wyróżniłbym tutaj pieśń - hungarian "Song of Freedom", jak brzmiała zapowiedź - którą wykonała perkusistka zespołu, wspomagana początkowo wyłącznie przez instrumenty dęte. Formacja The Ex + Brass Unbound byłaby rewelacją na każdym festiwalu rockowym. Na jazzowym był nieco męczącą - natężenie dźwięku! - niespodzianką...".
Nie zgodzę się, że dołączenie trzech instrumentów dętych do punkowego kwartetu zaowocowało niespójną całością - w moim odczuciu było dokładnie odwrotnie. Udało się z muzyki holenderskiej legendy punk rocka stworzyć nową, nierozerwalną całość, nadać ich dokonaniom nowy wymiar poprzez odwołanie do big bandowej tradycji. Robili to oni zresztą już wcześniej - taka jest płyta Ex Orkest "Een Rondje Holland", taka "Moa Anbessa". Podobne brzmienia można znaleźć też na "Instant" sygnowanej przez The Ex + Guests czy też na wspólnym nagraniu z muzykami z ICP. Nigdy jednak nie grali z taką furią i energią, nigdy wcześniej ich muzyka nie nabrała równie drapieżnego wyrazu. Nie zgodzę się też z opisem ich muzyki - jest ona znacznie bardziej skomplikowana i zróżnicowana, a gra Kateriny Bornefeld to nie tylko etniczne bębnienie. Można je i tu odnaleźć - odwołania do bałkańskiej tradycji słychać we wspomnianej przez Maćka pieśni "Hidegen Fújnak A Szelek", a afrykańskie rytmy pobrzmiewały w utworze "Theme From Konono". Echa funku pobrzmiewały w "Maybe I Was The Pilot", co jednak grała ona w "State of Shock", co w "24 Problems"? A czy byli bardzo odlegli od współczesnego jazz? Rzeczywiście z EST czy Garbarkiem wiele wspólnego nie mieli. Czy jednak muzyka The Thing jest "jazzem współczesnym"? Czy jest nim twórczość Peter Brötzmanna? Jeżeli tak, to nie mam wrażenia wielkiej "odległości". Co do nagłośnienia - rzeczywiście było głośno, ale tak już jest - muzyka rockowa rządzi się własnymi prawami. Nagłośnienie jest tam odmienne niż na koncertach tria Jarretta, gdzie ważny jest każdy oddech pianisty. I trudno z tym polemizować - tak po prostu jest. Z odczuciami zresztą też polemizować nie sposób - moje jednak były zupełnie inne, koncert pozostawił mnie w zachwycie.

Następnego dnia, w Poznaniu, sprawdziły się słowa Matsa. Muzyka eksplodowała.




THE EX + BRASS UNBOUND, II Lublin Jazz Festival, Chatka Żaka, 25 kwietnia 2010.
The Ex:
Andy Moor: guitars
Terrie Hassels: guitars
Katerina Bornefeld: drums, vocals
Arnold de Boer: vocals, guitar, sampler
+
Brass Unbound:
Mats Gustafsson: reeds
Ken Vandermark: reeds
Wolter Wierbos: trombone

zdjęcia: Piotr Lewandowski, PopUp Music

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz