sobota, 20 marca 2010

Zaległości 2: Swedish Azz


Kwintet Swedish Azz prowadzony przez Matsa Gustafssona i Per-Åke Holmlandera przyjechał do Poznania poprzedzany famą grupy grającej odważną, mocną i pokręconą muzykę opartą na tematach szwedzkich kompozytorów [m.in. Lars Werner, Lars Gullin, Gunnar Svensson, Jan Johansson, Per Henrik Wallin, Bo Nilsson, Bernt Egerbladh] lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Pierwotne kompozycje miały odwoływać sie do dwóch źródeł - brzmienia "west coast" sceny cool jazzu lat pięćdziesiątych i szwedzkiej muzyki ludowej. Wcześniej słyszałem tylko trzy utwory w wykonaniu tego składu (nieoceniony serwis You Tube) i to co usłyszałem na koncercie - zwłaszcza w drugim secie - po prostu zwaliło mnie z nóg.

Szwedzcy improwizatorzy przybyli z Gdańska dzień przed koncertem i zdążyli zaprzyjaźnić się z muzykami z zespołu Mademoiselle Karen, która sama jakiś czas mieszkała w Sztokholmie. Spotkanie to było na tyle owocne, że Mats zaprosił Karen (o czym wszakże następnego dnia nie pamiętał) do zagrania wspólnie jednego utworu na koncercie [zamykająca pierwszy set kompozycja Jana Johanssona]. Nie wiem czy to jej obecność sprawiła, że publiczność była nadspodziewanie liczna na koncercie dnia następnego, ale faktem jest, że przybyło wiele osób których nigdy wcześniej, na jakimkolwiek jazzowym koncercie nie spotkałem. Pozostaje żywić nadzieję, że nie był to ich ostatni raz w Małym Domu Kultury.

Muzycy udowodnili, że są w znakomitej, twórczej formie. Muzyka nie miała w najmniejszym stopniu charakteru skansenu - przearanżowane, dawne utwory, brzmiały ze wszech miar współcześnie, chociaż muzycy wprowadzali do nich także oryginalne ścieżki, odtwarzane w winyli, czasem wplatając je tok precyzyjnie prowadzonej narracji. To nie jest zespół grający free - aranżacja zdaje się być tu bowiem istotniejsza od improwizacji. Kto by się jednak spodziewał, że oznacza to jakikolwiek ubytek energii czy rezygnację z potężnego brzmienia (elektronika i baryton) będzie w błędzie. Furia z jaką Mats potrafii napełnić dźwiękiem koncertową salę nie zna ograniczeń. Ale Gustafsson i jego saksofon nie był wcale dla mnie podczas tego koncertu elementem najistotniejszym - brzmiał świetnie jak zawsze, mocno, często potężnie, czasem delikatnie i lirycznie. Brzmienie zespołu determinują jednak trzy elementy - 1. elektronika (dieb13 na gramofonach oraz Mats Gustafsson na swoim muzycznym pudełku), 2. Per-Åke Holmlander - element osobny, niezależnie czy chwyta za cimbasso (puzon wentylowy) czy też trzyma w objęciach tubę; 3. wibrafon Kjella Nordesona. To właśnie te trzy rzeczy, ich spójne i zrównoważone połączenie przesądza o wyjątkowości Swedish Azz.

Koncert ten nie był pierwszym w Dragonie na którym rozbrzmiewała muzyka skandynawska lat 50-tych ubiegłego wieku - fascynacji nią uległ przez laty m.in. Fred Lonberg-Holm aranżując wtedy powstałe tematy dla Valentine's Trio. Gdy gościł ubiegłego roku w Dragonie, grał niektóre z nich z dwoma Szwedami [David Stackenäs i Patrick Thorman - nowy skład Valentine Trio, czasem nazywany też Swedish Valentine] u boku. Tamten listopadowy koncert był, miałem wrażenie, muzykowaniem pełnym radości - raczej dla kilku przyjaciół, lub tylko dla siebie niż dla publiczności. Drugi ich koncert w historii, a rozumieli się w pół słowa, dźwięku. Grali muzykę intymną i prostą, daleką od patosu, bliską słuchaczom. Nie przystającą tytanom jazzowej i improwizowanej awangardy. Piękną.

Słuchając Swedish Azz zastanawiałem się nad czarem tych kompozycji, możliwościami interpretacyjnymi jakie niosą. Fred grał je w listopadzie niezwykle tradycyjnie - akustyczne brzmienia wiolonczeli (z rzadka tylko preparowanej) i niskie dźwięki basu przybliżał współczesności Stackenäs mocno operując pedałami i korzystając z możliwości przetworników brzmienia. Teraz dekonstruował je szwedzki kwintet - w jednym utworze, gdy dołączyła Karen - sekstet. Oba składy szanowały jednak kompozycje i ocalając ich piękno tworzyły nową, naszym czasom właściwą, muzykę. Fred uchylał tylko nieśmiało drzwi współczesności, Mats - z właściwą sobie nonszalancją - wywalał je kopniakiem.


SWEDISH AZZ, Mały Dom Kultury, Dragon, Poznań, 26 lutego 2010.
Mats Gustafsson: alto saxophone, baritone saxophone, electronics [music box]
dieb13 [Dieter Kovacic]: turntables, electronics
Kjell Nordeson: vibraphone
Per-Åke Holmlander: tuba, cimbasso
Erik Carlsson: drums, percussion


VALENTINE TRIO, Mały Dom Kultury, Dragon, Poznań, 13 listopada 2009.
Fred Lonberg-Holm: cello
David Stackenäs: guitar
Patrick Thorman: bass

zdjęcia: Krzysztof Penarski

1 komentarz:

  1. na gorąco

    wspaniały koncert w krakowskiej Alchemii, zupełnie przeszło to moje wyobrażenia.
    Teraz zostaje na czekać na realizacje o której nie moge napisać ale jeżeli to zrealizują czgo im życze bedzie to bomba !!!!

    pzdr
    k penarski

    OdpowiedzUsuń